środa, 2 listopada 2011

Prasa łódzka w latach wielkiego kryzysu gospodarczego (1929-1935)


Prasa w Drugiej Rzeczypospolitej, a zwłaszcza dzienniki przeżyła gwałtowny rozwój. Pisma o różnym poziomie wartości intelektualnej dostarczały informacji przedstawicielom każdej warstwy społecznej. Łódź w okresie międzywojennym nie była potęgą wydawniczą, a pozycję znaczącego centrum wydawniczego zdobyła dopiero pod koniec lat dwudziestych. Ukazywało się w niej jedynie 4,8% tytułów czasopism wychodzących na trenie kraju[1].
W okresie międzywojennym w Łodzi istniały dwa duże prasowe koncerny wydawnicze monopolizujące miejski rynek prasy codziennej. Pierwszy z nich należał do magnata prasowego Jana Stypułkowskiego, osoby która według Wiesława Włodyki nie zdradzała większych ambicji literackich, lecz posiadała ogromne zdolności redakcyjne i organizacyjne. Koncern ten wydawał dwa dzienniki. „Kurier Łódzki” skierowany do wyrobionych intelektualnie łódzkich sfer handlowo-przemysłowych i rzemieślniczych, oraz mające sensacyjny charakter, przeznaczone dla mniej wymagającego odbiorcy „Echo”, którego redaktorem był sam Stypułkowski, lecz większość prac redakcyjnych wykonywał Franciszek Probst. „Kurier Łódzki” ukazywał się pod redakcją Czesława Gumkowskiego w nakładzie około 20 tys. egzemplarzy. Po przewrocie majowym pismo sprzyjające do tej pory Chrześcijańskiej Demokracji ze względów komercyjnych przeszło na pozycje neutralne wobec nowego obozu rządzącego, zawdzięczając owej politycznej neutralności dynamiczny rozwój w następnych latach. Nakład „Echa” wynosił natomiast w owym czasie od 20 do 30 tys. egzemplarzy[2].
Drugim dużym koncernem wydawniczym była spółka „Republika”, założona w 1923 roku przez łódzkiego przemysłowca Maurycego Poznańskiego wydająca mający charakter polityczno-informacyjny, przeznaczoną dla bogatego mieszczaństwa dziennik „Republika”, w którym szczególną rolę odgrywał dział gospodarczy, kierujący gazetę w stronę łódzkich przedsiębiorców oraz kroniki miejskie. Redaktorem tego dziennika został Marian Nusbaum-Ołtaszewski. W 1925 roku „Republikę” przekształcono w „Ilustrowaną Republikę”, obniżając nieco jego walor informacyjny, zwiększając natomiast sensacyjność zawieranych w nim informacji. Nie wpłynęło to jednak w sposób znaczący na wartość gazety. „Republika” nigdy nie była związana z żadną formacją polityczną, a po przewrocie majowym dość szybko związała się z obozem rządzącym. Drugim wydawanym przez ten koncern dziennikiem był wychodzący pod redakcją Władysława Polaka, mający sensacyjny charakter „Express Ilustrowany”, który szybko zdobył sobie w Łodzi dużą popularność. Spółka „Republika” dysponowała dużymi możliwościami finansowymi, nowoczesną drukarnią oraz rozbudowaną siecią korespondentów z kraju i ze świata[3].
Nakład „Republiki” były niemal identyczny z nakładami wydawanego przez Stypułkowskiego „Kuriera Łódzkiego”, natomiast nakłady „Expressu” wahały się między 15, a 30 tys. egzemplarzy[4].
Prócz tego w Łodzi ukazywały się inne choć nie tak liczne pisma o charakterze informacyjnym.
Od marca 1919 roku wznowiono już legalnie wydawnictwo „Łodzianina”, tygodnika będącego organem prasowym władz okręgowych PPS, ukazującego się w nakładzie 3-4 tys. egzemplarzy. W okresie kryzysu gospodarczego z powodu trudności finansowych działalność prasowa PPS została ograniczona, a w 1931 roku wydawanie „Łodzianina” zostało całkowicie wstrzymane[5].
Po odzyskaniu niepodległości, w oparciu o bazę drukarską wydawanej w okresie niemieckiej okupacji „Godziny Polski”, Marceli Sachs rozpoczął drukowanie dziennika „Głos Polski”, którego sam był również redaktorem. Była to gazeta bardzo zbliżona do obozu belwederskiego, o niskim nakładzie, której kolportaż praktycznie nie wykraczał poza Łódź[6].
W 1929 roku korzystając z nieobecności w kraju Sachsa, władzę w wydawnictwie przejął posiadający inne poglądy polityczne członek redakcji Jan Urbach, objął on funkcję redaktora i rozpoczął wydawanie nowej gazety „Głosu Porannego”, która zaczęła wychodzić w miejsce „Głosu Polskiego”. Pismo Urbacha będące niewielkim dziennikiem wychodzącym w nakładzie podobnym do „Głosu Polskiego” i liczącym około 3 tys. egzemplarzy uchodziło za sympatyzujące z PPS, często wyrażające tendencje opozycyjne zgodne z linią tej partii, choć nie posiadało statusu jej organu partyjnego. Odbiorcą tej gazety była przede wszystkim łódzka inteligencja o lewicowych poglądach[7].
Pisząc o łódzkiej prasie z lat 1929-1935 należy również pamiętać, iż lata wielkiego kryzysu gospodarczego były szczególnie trudnym okresem na dziennikarskim rynku pracy, gdy po kilku latach szybkiego wzrostu ilości tytułów ukazującej się prasy towarzyszącego gospodarczej koniunkturze, nadszedł okres stagnacji powodujący likwidację małych wydawnictw oraz spadek dochodów tych, którym udało się uniknąć upadku. Wiele czasopism zerwało współpracę z zagranicznymi korespondentami, zmniejszyło swoją cenę, a także wartość intelektualną przekazywanych informacji chcąc trafić do szerszej masy odbiorców. Kryzys objął również samych dziennikarzy. Obniżanie pensji, wypłaty w ratach oraz zwolnienia były na porządku dziennym nie tylko w małych, ale i w dużych przedsiębiorstwach wydawniczych[8].
Wszystkie łódzkie dzienniki obejmowały swoim zasięgiem przede wszystkim Łódź, co sprawia, że sprawy miasta stanowiły ich szczególne zainteresowanie przez co stają się idealnym źródłem dla badacza zajmującego się historią tego miasta.



[1] W. Władyka, Krew na pierwszej stronie. Sensacyjne dzienniki Drugiej Rzeczypospolitej, Warszawa 1982, s. 28; L. Olejnik, Środowisko dziennikarskie w Łodzi (1918-1939). Problemy koegzystencji trzech grup narodowościowych, [w:] Polacy – Niemcy – Żydzi w Łodzi XIX-XX wieku. Sąsiedzi bliscy i dalecy, red. Paweł Samuś, Łódź 1997, s. 387.
[2] A. Paczkowski, Prasa Polska w latach 1918-1939, Warszawa 1980, s. 56, 124, 170.
[3] A. Paczkowski, dz. cyt., s. 168-169; W. Władyka, dz. cyt., s. 82, 84.
[4] W. Władyka, dz. cyt., s. 87.
[5] A. Paczkowski, dz. cyt., s. 74, 210.
[6] L. Olejnik, dz. cyt., s. 386; A. Paczkowski, dz. cyt., s. 68.
[7] L. Olejnik, dz. cyt., s. 386; A. Paczkowski, dz. cyt., s. 130, 204-205.
[8] A. Paczkowski, dz.cyt., s. 334.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz